10 grudnia 2017

Ogłoszenie — poważne zmiany

Jak zapewne wszyscy zdają sobie sprawę, przez ostatnie dwa miesiące nie było rozdziałów. Mówiłam, że chciałabym więcej nie doprowadzać do takich sytuacji, a jednak to znowu się stało. Już spieszę z wytłumaczeniem dlaczego.

Część z was pewnie zna lub choćby kojarzy moją betę — Condawiramurs. Mniej więcej w tamtym okresie zaczęła ona coraz poważniej myśleć nad zakończeniem swojego opowiadania, Niezależności. Skłoniło mnie to do przemyśleń o przyszłości Zbudzonych, gdyż od pewnego czasu leciałam na przekonaniu, że „jakoś to będzie”, a wiadomo, że to nigdy nie jest dobry znak.
Przestałam dziubać w prawie skończonym wówczas rozdziale piątym i zaczęłam się zastanawiać, czy pisanie tego opowiadania w obecnej formie ma sens. Po wyliczeniu, ile zajmie mi napisanie sześćdziesięciu planowanych rozdziałów, doszłam do wniosku, że nie — albo ja porzucę ten projekt, albo do tego czasu blogosfera całkiem umrze i nie będzie dla kogo publikować. Dodatkowo, po ciągłym nakładaniu się na siebie różnych wersji opowiadania (pracuję nad tym opkiem od 2014), miałam w Zbudzonych totalny misz-masz, który nie miał prawa wyjść inaczej niż jako szara papka przypadkowo posklejanych wątków i bohaterów. Dbam o to opowiadanie i wasz czas, dlatego nie mogłam dopuścić, aby którakolwiek z tych wizji się spełniła. Postanowiłam więc zafundować mojemu kochanemu opieńkowi program naprawczy w postaci wielkiego odkurzacza, który pozbędzie się wszystkich śmieci. Jaki jest tego efekt?
Po pierwsze i najważniejsze — rozdzielam wątki Leny i Leo. Przy moim stylu prowadzenie dwóch narracji obok siebie nie ma prawa wypalić na stopie czasowej — jak bym nie kombinowała, zawsze w przybliżeniu wyjdzie mi te sześćdziesiąt rozdziałów. Wymyśliłam więc, że najpierw zakończę wątek Leo, a dopiero potem, jeśli los da, wezmę się za Lenę. Byłoby wtedy i tak po trzydzieści rozdziałów na głowę, ale miałabym dwa osobne projekty i nawet jeśli nie dotrwałabym do historii Leny, będę miała przynajmniej historię Leo i w pewnym stopniu będę mogła nazywać Zbudzonych historią skończoną.
Od razu odpowiem na dwa bardzo prawdopodobne pytania — tak, Leo musi być pierwszy w kolejce ze względów chronologii i nie, nie mogę pisać tych dwóch historii obok siebie również ze względów chronologii.
Inny powód takiego rozwiązania to różne tony i gatunki tych dwóch narracji: Leo w swoim repertuarze wchodzi na nieco mroczniejsze zakątki i będzie tutaj przeważało rozwiązywanie zagadki Trzynastego, natomiast u Leny byłby to szkolny dramat i głównie lekka obyczajówka. Gdyby się uprzeć, można by to połączyć, ale musiałabym być z tym bardzo ostrożna, biorąc pod uwagę, że w pewnym momencie miało nastąpić złączenie ze sobą tych dwóch światów.
Trzecim powodem jest właśnie połączenie się wątków Leo i Leny gdzieś mniej więcej w połowie opowiadania — powoduje to tak wiele zgrzytów i dziur fabularnych, że musiałabym awansować na geniusza literatury, żeby to wszystko połatać. Są takie momenty, że Lena nie ma co robić, podczas gdy Leo lata jak szalony i na odwrót. Po scaleniu wszystkich bohaterów z obu stron wychodzi nam z tego mała Gra o tron, gdzie każdy pachołek ma swojego pachołka. Pojawiają się też naciągane jak guma w majtach wątki tylko po to, by trzymać jako tako całość w kupie — to nie jest droga, którą chcę podążać.
Zbudzeni w efekcie trwania przez długi czas w fazie tworzenia stali się historią pełną wad i posklejaną taśmą izolacyjną, żeby się nie rozpadła. Wierzę, że zrobienie z jednego opowiadania dwóch wprowadzi powiew świeżości i naprawi większość problemów, które ciągnęły się na nim od dłuższego czasu. Żałuję tylko, że nie zdecydowałam się na ten krok wcześniej, ale jak to mówią, mleko się rozlało, a ja nie zamierzam nad nim płakać, tylko zetrzeć z podłogi i iść dalej.
Zdaję sobie sprawę, że tak duża zmiana i usunięcie kluczowej dla całego projektu protagonistki wraz z całą kręcącą się wokół niej fabułą może sprawić, że część z was straci zainteresowanie, jednak gorsza jest dla mnie wizja nieskończenia tego opowiadania w ogóle. Zrozumiem, jeśli niektórzy z was nie będą dalej go czytać. Całej reszcie z góry dziękuję za wyrozumiałość.
Tyle z planów długoterminowych, czas przejść do najbliższej przyszłości. Po przemyśleniu sprawy z rozdzieleniem wątków postanowiłam nie, jak najpierw zakładałam, ucinać rozdziałów Leny po pierwszym, ale opublikować jeszcze jeden, ten z imprezą, żeby ładnie zamknąć jej wątek, a potem już na stałe oddać pałeczkę Leo. Kiedy ten rozdział się pojawi, na razie nie wiem, chciałabym jak najszybciej, ale muszę go najpierw dokończyć i potem jeszcze oddać do zbetowania, a wiadomo że okres świąteczny jest dość zabiegany i myśli się o innych rzeczach niż o pisaniu.
Na pocieszenie, i w razie gdyby nie udało się nam ponownie spotkać do końca roku, zostawiam wam małą, świąteczną ilustrację z Leną i Leo w mikołajowych czapkach.

17 komentarzy:

  1. Ja wiem po sobie, że zmiany wychodzą na lepsze :)
    I ogólnie to cieszę się, że Leo idzie na pierwszy plan, bo jakoś on bardziej przypadł mi do gustu niż Lenka.
    I chcę powiedzieć, że ja nigdzie się nie wybieram i będę czekać niecierpliwie na kontynuację :)

    Pozdrawiam serdecznie :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, zdecydowanie. Długo się zastanawiałam nad decyzją, ale wiem, że w tym przypadku nie będę długo żałować.
      Haha, no patrzcie. :P I pomyśleć, że kiedyś Leoś nawet nie miał imienia ani tym bardziej charakteru. Myślę, że Lena mogłaby zyskać przy dłuższym poznaniu, kiedy by już się nieco ogarnęła, ale dobrze usłyszeć, że bohater, z którym zostaniemy na dłużej ma nieco więcej punkcików na koncie w kategorii sympatii.
      Niezmiernie miło mi to słyszeć. Takie słowa zawsze zagrzewają do roboty. :)

      Usuń
  2. Cieszę się, czytając te słowa. Widać, ze przemyślałas dobrze, jak maja wyglądać Zbudzeni. Ja pracuję właśnie nad dość dokładnym wymyślaniu mojego autorskiego, długiego opowiadania, i obiecałam sobie, ze nie będę go pisać, póki tego nie zrobię :D tzn mam dwa pierwsze rozdziały napisane z dawien dawna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postanowiłam uczyć się na twoich błędach, zamiast na swoich za parę miesięcy. :P Tak jak ty, chciałam za dużo upchnąć, a to nikomu nie wyszłoby na dobre. Dwa osobne tomy będą zdecydowanie bezpieczniejszą opcją niż jedno rozbuchane opko, w którym szybko bym zatonęła. ;) Leoś za bardzo się rozepchał ze swoimi wątkami i zwyczajnie nie było innej opcji. :D
      O, to super wieści. :) Pochwal się czasem postępami - jestem ciekawa, na ile dokładne planowanie wyjdzie ci na dobre. ;) Ach, niby są, ale wiadomo, że i tak trzeba będzie je przepisać, bo styl na pewno ci się zmienił i kto wie, czy nie ma tam jakichś kryształowych łez, jeśli to tekst sprzed kilku lat. :D

      Usuń
    2. to bardzo mądre podejscie :D:D tak, upychać nie można. mając ten problem, albo trzeba z czegoś zrezygnwać, albo rozserzyć objętościowo opowieśc, albo - najczęściej - oba
      Planowanie-tak własnie na takiem etapie jestem :D
      No i nie napisałam wcześniej,że piękny jest Twój świateczny obrazek z notki ;)

      Usuń
    3. Ha, ha, obawiam się, że znowu zaczynam upychać, więc moje mądre podejście trochę się rozjechało. :D Lena nie ma zamiaru odpuścić i zwala swoje wątki na biednego Leosia. Chcę się zmieścić w trzydziestu rozdziałach, więc teraz kombinuję, jak to wszystko pomieścić. :P
      O, no to jestem bardzo ciekawa, jak ci tam idzie. ;)
      A dziękuję. :) Męczyłam się z nim dość długo, było kilka wersji, aż w końcu zdecydowałam się na pominięcie konturów i wtedy o dziwo jakoś poszło.

      Usuń
  3. Kochana! Ja publikuję Gorącą Krew od listopada 2009 roku^^ I owszem, ostatnio marnie z komentarzami, ale blogosfera jakoś się trzyma, mam co najmniej trzy osoby, które czytają, więc piszę dalej, aż skończę:)
    Ale masz rację z tymi wątkami, jeśli mają się spotkać w połowie, a to dwa różne wątki, to lepiej najpierw napisać jedną historię, a potem drugą. I szczerze mówiąc, rozdziały z Leo bardziej mnie zainteresowały. Mam nadzieję, że uda Ci się wszystko ułożyć i skończyć historię. Ja na pewno będę ją czytać. Pozdrawiam:)
    [goraca-krew.blogspot.com], [ciunas-story.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, no to kopę lat, tylko pozazdrościć wytrwałości. ;) Cóż, nie twierdzę, że blogosfera padnie od razu, ale za rok, dwa, kto wie? Gdyby to był tylko przejściowy okres spowodowany chwilowym bumem na Wattapada, byłabym szczęśliwa.
      Do tej pory miałam nadzeję to jakoś połączyć, ale uznałam, że nie ma co sobie robić pod górkę. Pisanie opka jest samo w sobie wymagające. :D
      Haha, wszyscy za Leo. :D A taki ciamajdowaty z niego protagonista, że bałam się, że nikt go nie polubi. Nie ma to jak się miło zaskoczyć. :) Fakt faktem, że u Leny nie działo się jeszcze nic ciekawego, ale to nic, będzie jeszcze miała czas zabłysnąć. :P
      Też mam nadzieję, że mi się uda i niezmiernie mi miło słyszeć, że zostajesz. Aż normalnie chce się pisać. :)

      Usuń
    2. Komentarze zawsze motywują, coś o tym wiem;)
      Wesołych Świąt:D

      Usuń
    3. To chyba działa na wszystkich autorów. :P
      Nawzajem. :)

      Usuń
  4. Ja powoli wracam do życia w blogosferze (w sumie to wróciłam już jakiś czas temu). Nie wiem, czy blogosfera umiera, znaczy, pojawiają się nowe blogi, nowi ludzie.Bardziej bym powiedziała, że są tacy, którzy uznali prowadzenie bloga za stratę czasu? Ja jakoś nie potrafię nigdzie indziej publikować swojego opowiadania. Wattpad do mnie nie przemawia, chociaż mam tam konto.
    Jeszcze w tym miesiącu nadrobię u ciebie rozdziały, których nie przeczytałam. Pozdrawiam!

    Mavis//Anna

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, jakbyś nie kojarzyła, ja to Ania Cz (komentowałam prolog i jedyneczkę xD).

      Usuń
    2. Pewnie, że kojarzę - dobrze cię widzieć spowrotem. :) Właśnie zastanawiałam się, co się z tobą stało, bo czytałam jedno opowiadanie na historiach-anny, potem nie miałam czasu i jak chciałam wrócić, to nie mogłam go znaleźć.
      Nie wiem, mam wrażenie, że "stara gwardia" odeszła na emeryturę, a młodzi siedzą na Wattpadzie i tylko najwierniejsze niedobitki zostały, ale nie zaglądałam ostatnio na katalogi, więc właściwie nie orientuję się, ile jest nowych blogów. Patrzę głównie przez pryzmat naszej ocenialni, a tam niewiele osób się zgłasza, choć może dlatego, że myślą, że zdechliśmy. XD Wattpad też do mnie nie przemawia, chociaż przy okazji publikacji tu, wrzucam rozdziały i tam, ale nie umiem się tam odnaleźć i te braki w formatowaniu tekstu... uh.
      Szczęście w nieszczęściu, nie masz wiele do nadrobienia. ;)

      Usuń
    3. W sumie masz rację, jest coś w tym, że stara gwardia odeszła. Ale ja się stąd jakoś nie chcę ruszyć.
      To prawda, zgłoszeń macie mało. :c
      Bloga znaleźć nie mogłaś, bo sunęłam, miałam taki okres, że chciałam wszystko rzucić w cholerę. Ale potem przyszło oprzytomnienie. I znowu publikuję. xD
      Fakt, treści wiele nie przybyło, może to i lepiej. :D Przeraziłoby mnie, jakbym miała do nadrobienia dziesięć długich rozdziałów. xD

      Usuń
    4. No i bardzo dobrze. :) W końcu ktoś musi zostać, żeby było co czytać. :D Ja na razie też nigdzie się nie wybieram i mam nadzieję, że mi się nie odmieni. ;)
      Ostatnio o dziwo dostałyśmy jedno. :D Czyli nie jest chyba aż tak tragicznie.
      Ach, takie buty. W takim razie w wolnym czasie postaram się zajrzeć. ;) W ogóle muszę odświeżyć swoją listę czytelniczą, bo prawie wszystkie opka, które kiedyś czytałam popadały, a nie zaobserwowałam nowych i mi się gdzieś pogubiły. XD
      Długość to moja specjalność, nie da się zaprzeczyć. :D Mimo wszystko cieszę się, że nie zabrnęłam za daleko w historię, żeby potem ją zmieniać, choć z drugiej strony cztery rozdziały na rok nijak się miały do mojego planu na dwanaście. :P

      Usuń
    5. à propos listy czytelniczej, to ciężko znaleźć coś ciekawego. :c Ja aktualnie czytam kilka blogów na krzyż. A jak znajdę coś godnego uwagi, to się okazuje, że autor da jeden rozdział i cisza.
      Ja kiedyś też potrafiłam tworzyć cholernie długie rozdziały, ale w tej nowej wersji historii postawiłam na znacznie krótsze. W moim przypadku okazało się to być dobrym rozwiązaniem.
      Uuu, miałaś w planie aż dwanaście? To dużo, szczególnie, jak weźmie się pod uwagę ich długość. :D

      Usuń
    6. Sama od jakiegoś czasu czytuję głównie analizy i oceny, za to opowiadań bardzo mało, chyba właśnie przez świadomość, że blogosfera słynie z nieskończonych opek. Z jednej strony rozumiem tego powody, ale z drugiej... no wiadomo, chciałoby się czytać coś pełnego, a nie w kółko trzy pierwsze rozdziały. XD
      Krótkie rozdziały są fajne, właśnie takie do maks 3,5 tys słów najbardziej lubię czytać. Niestety, choćbym nie wiem, jak się starała, zawsze do takiej długości jakimś cudem udaje mi się dopisać przynajmniej kolejny tysiączek i po krótkim rozdziale nie ma śladu. :D Wystarczy pomyśleć, że rozdział pierwszy i drugi na początku były razem, ale przez długość musiałam je podzielić. XD
      Po jednym w miesiącu - nie wydaje mi się to szalenie dużą liczbą; w pewnym momencie miałam nawet plany na dwa w miesiącu, bo przy pierwszej wersji opka nawet mi to wychodziło. Ale potem pojawiły się wątpliwości co do postaci Leny, które musiałam przetrawić, a jeszcze dalej do przyszłości całego opowiadania, porobiły się przerwy i z planu nic nie wyszło. :\
      Pozostaje mieć nadzieję, że 2018 będzie bardziej owocny. :P

      Usuń

Czytasz - proszę, skomentuj. Dla ciebie to niewiele, ale dla mnie każdy komentarz jest na wagę złota. Zawsze z chęcią odpowiem na pytania i sugestie.